wtorek, 30 sierpnia 2016

WHAT A YEAR

Nawet nie wiem, od czego zacząć. Ostatnimi czasy jestem jedną wielką emocjonalną kulką nawet bardziej dosłownie niż Wam się wydaje. Nie mogę uwierzyć, że to już rok. Mój czas w Anglii dobiega końca i chyba jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak smutno i sentymentalnie. Z ręką na sercu mówię, że ostatnie trzysta sześćdziesiąt sześć dni to najpiękniejszy czas w moim życiu. Ostatnie miesiące spędziłam ze wspaniałą host rodziną, która stała się dla mnie jak własna. Było mi dane opiekować się trójką najcudowniejszych dzieci pod słońcem, które kocham bezgranicznie. Spotkałam też na swojej drodze najwspanialszych ludzi z całego świata, przy okazji zawierając przyjaźnie na całe życie. Przez dwanaście miesięcy mieszkałam w przeuroczej okolicy mając time of my life. Zwiedziłam najpiękniejsze zakątki Wielkiej Brytanii i stworzyłam wspomnienia, które pozostaną ze mną za zawsze. Już nawet nie mówiąc, jak ogromny postęp zrobiłam w sferze językowej. Jak wielu wyzwaniom musiałam stawić czoła. Jak wiele sukcesów odniosłam. Jak wiele nauczyłam się o sobie i o świecie. Jak bardzo się zmieniłam:  wydoroślałam, stałam się pewna siebie i zweryfikowałam swoje życiowe priorytety. Decyzja o wyjeździe była najlepszą w moim życiu. Anglia jest moim domem i jestem niesamowicie szczęśliwa, że tak właśnie mogłam nazywać to miejsce przez ostatni rok. Wszystko, czego doświadczyłam to najlepsza lekcja życia, jaką mogłam sobie wyobrazić. Moje marzenia się spełniły, a to wszystko dzięki opuszczeniu strefy komfortu i podjęciu ryzyka. I jestem z tego powodu szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa. Jest duże prawdopodobieństwo, że będę to powtarzać do końca życia.
____
Przepraszam za tak długą przerwę, jednak ostatnio to, co się dzieje w moim życiu to istny kocioł przeplatany seriami płaczu z powodu pożegnań/wyjazdów. Gdzieś tam w projektach wisi zaległy post z wyjazdu do Szkocji. W lipcu odwiedziłam Polskę, gdzie spędziłam dwa tygodnie. Obecnie staram się maksymalnie wykorzystać czas, który mi w Anglii pozostał. Już 12 września wsiądę w samolot do Polski, którym będzie moim ostatnim kursem pomiędzy Londynem a Warszawą jak na razie. Nawet nie wiecie, jak będę tęsknić za swoją angielską rzeczywistością, które była dla mnie istnym spełnieniem marzeniem każdego dnia. W tej notce nie zamierzam zamieszczać żadnych negatywów, co nie znaczy, że ich nie było, ale uwierzcie mi, koniec końców, one wcale nie miały znaczenia.
____
Nie będę już dłużej ukrywać we względnej tajemnicy, co dalej. Więc już tak oficjalnie, w najbliższych miesiącach zaplanowałam wylot do Stanów Zjednoczonych. Na rok, może dłużej, w charakterze au pair. Po ostatnim roku stwierdzam, że ten program jest idealny dla mnie. Praca z dziećmi sprawia mi przyjemność, jestem zadowolona z ogólnego kształtu programu i uwielbiam możliwości jakie płyną z bycia au pair. Na chwilę obecną nie mam pojęcia, gdzie wyląduje w Ameryce, ponieważ jestem na etapie wypełniania aplikacji online i zbierania dokumentów, a myślę, że sam proces nabierze tempa wraz z moim powrotem do kraju, co nie zmienia faktu, że już teraz jestem niesamowicie podekscytowana. Kocham Anglię całym sercem i niesamowicie źle mi, że postanowiłam opuścić ją na dłużej, jednak w tym momencie jestem bardziej niż gotowa na nowe przygody, doświadczenia, ludzi i miejsca. Postaram się informować na bieżąco.
Xxx