poniedziałek, 2 listopada 2015

Sześćdziesiąt cztery.

Dwa miesiące. Paradoksalnie, czas pędzi jak szalony, kiedy najchętniej zatrzymałoby się go w miejscu. Na zawsze.
Kilka dni temu rozpoczęłam trzeci miesiąc swoje przygody jako au pair. Zastanawiałam się długo, jak ma wyglądać ten oto post. W zasadzie dalej nie mam konkretnej koncepcji, dlatego będzie o wszystkim i o niczym. Co u mnie? Nic ciekawego w zasadzie. Ostatni tydzień to half term, czyli spędziłam tydzień na względnym nicnierobieniu. Polecam każdemu tak od czasu do czasu. Oh, i Halloween! Jak mogłam zapomnieć o Halloween! Jako, że nie jestem fanką tego święta, zostałam w domu, ale mogę powiedzieć, że było świetnie! Przez cały wieczór z częstotliwością ... co dwie minuty do drzwi dobijały się przynajmniej kilkuosobowe grupki, chociaż zazwyczaj większe, dzieci w najwymyślniejszych strojach. Świetny wieczór, rozdawane cukierki, których w koniec końców nam zabrakło! sprawiały dzieciakom niesamowitą radość. Jestem na tak.
Co mogę powiedzieć po dwóch miesiącach bycia au pair? Że jak dotąd to była najlepsza decyzja w moim życiu. To wszystko, co się teraz tutaj dzieje to więcej niż sobie wymarzyłam. Jestem szczęśliwa. Kocham życie. Jestem niesamowicie wdzięczna, że mogę być w Londynie kiedy tylko zechcę. Że mogę chodzić na koncerty i wystawy. Że stać mnie na więcej niż kiedykolwiek. Że mam cudowną host rodzinę. Że lubię swoją pracę. Że poznałam tu wspaniałych ludzi. Że spełniam marzenia. Nie.. ja żyję marzeniami. Dosłownie.
Odkąd wyjechałam to czuję, że świat stoi dla mnie otworem i wszystko jest możliwe. Przestałam niepotrzebnie przejmować się opinią innych. Żyję. Po prostu żyję. Albo aż żyję. Nareszcie. Uwolniłam się od wszystkiego, co sprawiało, że byłam nieszczęśliwa. I co chyba najlepsze, sama widzę, jak bardzo się w ostatni czasie zmieniłam. Ten wyjazd to trochę terapia szokowa, która wniosła w moje życie same dobre rzeczy. Stałam się bardziej pozytywną osobą, uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Jestem bardziej pewna siebie, otwarta i przede wszystkim, samodzielna. Przemiana, której nigdy nie doświadczyłabym w Polsce. A tyyyle jeszcze przede mną!
Oczywiście sę też małe minusy programu, nigdy nie ma idealnie. Mała czasem jest marudna, hości czasem się czepiają i czasem nie mogę się doczekać, kiedy pójdę na swoje i nie będę musiała się do kogoś dostosowywać, bo przecież nie mieszkam u siebie. Mówię to, żeby nie było, że jest jak w bajce. Nie jest. Ale jest wystarczająco, żebym była naprawdę szczęśliwa.
Miłego tygodnia, xoxo.
 ___________
Two months. I feel like the time flies so fast when I want it to slow down. Or stop. For ever.
A few days ago my third month of being an au pair has started. I've been wondering about this post for quite a long time. I have to admit that I'm still not sure about it, so I'm going to talk a little bit on everything basically. When it comes to me, there wasn't that much going on during the last days. There was a half term break, so I spent the days doing nothing most of the time. I felt like I needed that, not because I was overworked, but more overwhelmed. Anyway, if you have a chance [ or chonce ], please do the same. You'll thank me later. A few minutes passed until I realized that damn! Two days ago it was Halloween! Considering the fact that I'm not a big fan of this day, I stayed at home.. but I still had fun! There was a knocking on the door around every two minutes and then there was me running happily to open it and give the treat to chilren. A lot of children! We ended up running out of sweets really fast! But it really seemed that the whole trick or treat thing made children happy and it definitely made my day as well.
What can I say about being an au pair after two months? I can say that I'm sure it was the best decision I've ever made in my entire life. I swear, my life's more than I've ever wished for. I am happy. I can honestly say: I love my life. I'm so thankful that I can go to London whenever I want to. That I can go on exhibitions and concerts. That I can afford more than I ever could before. That I have wonderful host family. That I've met so many amazing people. That I'm making my dreams come true.. Or nah. That I'm living a dream. 
Lately I've been thinking a lot about my future whyyyyyy I still have 9 months left?! and I think I've made a decision. I'm not going to talk about it now, because it's definitely too early, but I do believe that I can make it. Since I'm living here, I feel like the world's in my hands. That nothing is impossible. Finally I've stopped caring about other people's opinions. I feel alive. I let go of everything that used to bring me down. And what's the most important - I can see how much I've changed. I think becoming an au pair was some kind of shock therapy, which made me see a lot of good things in life. I've become more posivite person, that's for sure. I'm also more confident and definitely more independent. These are changes, which I'd never experience in Poland. And ahh! So much more is coming!
Of course, there are some little disadvantages of this whole new life, but it can't be that perfect, can it? I just want to make you realize that it's not a fairytale. But it's enough to make me the happiest person on Earth.
Have a nice week, xoxo.

1 komentarz:

  1. Fajnie napisany post. :)) ja co prawda jestem w Stanach, ale bycie au pair to bycie au pair i taki wyjazd naprawdę wiele uczy i zmienia czlowieka. :))

    OdpowiedzUsuń